sobota, 7 września 2013

Rozdział 3

Przeczytaj ogłoszenie pod rozdziałem !


Chelsey POV
Resztę drogi przebyliśmy w ciszy. Przerażająco niekomfortowej ciszy. Czas dłużył się niemiłosiernie. Ani razu nie popatrzeliśmy na siebie. Ja gapiłam się smętnie w okno, a Louis skupił się na drodze. Widać że był zły bo dłonie miał zaciśnięte na kierownicy. Aż białe kosteczki u jego opalonej dłoni było widać. To wszystko moja wina. Co ja mam teraz zrobić? Znów go przeprosić? Przecież on wpadnie wtedy w furię. Jakie wszystko jest skomplikowane. Z resztą całą tą szopkę z tym odwożeniem do szpitala mam już serdecznie w dupie. Wygląda to tak że robi to z czystej łaski. Gdy w końcu dojechaliśmy, postanowiłam że dojdę do szpitala sama, jednak gdy chciałam otworzyć drzwi okazało się że są zablokowane.
- Co za osioł- bąknęłam. Widział jak się szarpałam z drzwiami, co go wkurwiło. Gdy w końcu się wydostałam z tego auta, Louis spiorunował mnie wzrokiem. Nie wytrzymałam tej napiętej sytuacji i bąknęłam opryskliwie:
-Coś nie tak?
- Nie ważne - odpowiedział i podał mi rękę.
Ja jak to na osła przystało zignorowałam ten gest. Zapiszczałam z niespodziewanego bólu.
- Obawiam się że zasłużyłaś sobie na to- rzucił z grymasem na ustach. Nie dziwię mu się w końcu prze zemnie prawie ogłuchł. Czarę goryczy przelała jego następna wypowiedź:
-Trzeba było się mnie posłuchać. - Nawiązał do swojego gestu. Tego było już za wiele.
- Ach tak? Taki mądry jesteś?- rzuciłam prowokacyjnie. Już chciał coś powiedzieć ale go wyprzedziłam:
- Weź człowieku spierdalaj! Nie pisz, nie przyjeżdżaj do mnie! Nie znam Cię i niech tak zostanie!- warknęłam.
- Jak sobie chcesz- wycedził przez zęby. Wsiadł do auta i trzasnął drzwiami. Frajer. Ja jakbym tak trzasnęła tymi głupi drzwiami to zakopałby mnie  żywcem. Chyba nigdy nie pojmę logiki facetów. Najczęściej traktują dziewczyny jak zabawki. Po chwili z piskiem opon odjechał. Gdy już wybierałam się w stronę głównych drzwi szpitala usłyszałam czyjś głos.
- Pomóc w czymś? - zapytał blondyn z niebieskimi oczami. Ubrany był w luźną koszulkę i jeansowe spodnie.  do tego na głowie miał zielonego fullcapa.
- Jeśli to nie problem.- wysłałam zbolały uśmiech. Byłam strasznie zmęczona.
- Jestem Niall- dodał z uśmiechem.
- Ja Chelsey, ale mów na mnie Chels- odpowiedziałam.
- Okey, Chels. Myślę że się nie pogniewasz że Cię tak doniosę do szpitala. Ale nie widzę innego logiczniejszego rozwiązania. Sytuacja tego wymaga- powiedział promiennie, po czym puścił mi oczko. Po chwili byłam w objęciach Nialla. Niósł mnie tak delikatnie, jakbym była z cukru. Powolnym krokiem zbliżaliśmy się do szpitala. Nie wiem czemu ale mnie to zasmuciło. Około 2 minuty później byłam na miejscu.
- Dziękuję za pomoc- posłałam uroczy uśmiech, po czym dodałam:
- Pewnie byłam ciężka co nie?
- Ty? Taka chudzinka? Chyba żartujesz. - rzucił rozbawionym głosem - To była dla mnie czysta przyjemność- dodał po czym złapał mnie za rękę.
- Cóż w takim razie wiszę ci kawę Niall. - powiedziałam
- Nie, kochana nie jesteś mi nic winna. - uśmiechnął się uroczo.
- Będziemy kwita jeśli ładnie się uśmiechniesz- powiedział
- No okey- rzuciłam rozbawionym głosem i wyczarowałam najbardziej promienny uśmiech jaki tylko potrafiłam.
- I jesteśmy kwita- skwitował Niall - Tu masz mój numer Chels, proszę odezwij się czasem- powiedział smutno.
- Masz to jak w banku. -powiedziałam i przytuliłam go najmocniej jak tylko potrafiłam. Z początku był zaskoczony moją reakcją ale szybko odwzajemnił gest.
- Może jeszcze ci pomóc?- spytał
- Nie nie trzeba i tak dużo dla mnie zrobiłeś, poradzę sobie- odpowiedziałam.
- To w takim razie do zobaczenia-powiedział
- Pa- dorzuciłam i zrobiłam mały kroczek. Noga tak mnie zabolała że się aż potknęłam.
Uparta ja jak zwykle wpadłam w kłopoty.
- Chyba ci jednak pomogę- dodał z bolącym uśmiechem.
- Dziękuję. Jesteś bardzo miły.
- A ty bardzo ładna- rzucił zabawnie chłopak.
- hahahahah chyba jednak nie.- powiedziałam półuśmiechem.
- Nie dyskutuj- zaśmiał się Niall i pocałował mnie w policzek. Zarumieniłam się i wyglądałam pewnie jak burak. No ale cóż często się peszę wśród nowo poznanych ludzi. Uśmiechnęłam się i dodałam.
- Ok zmieńmy temat- powiedziałam.
Moment później znalazłam się na jego ramionach a Niall co chwila opowiadał mi śmieszne żarty, żebym się lepiej poczuła. Był taki troskliwy i czuły. Nie to co Louis. Z resztą czego się mogłam po nim spodziewać. Poznałam go dzisiaj. W dodatku przyszedł do tej stajni tylko po żeby coś powiedzieć. Przynajmniej na takiego wyglądał.
 Gdy dotarliśmy już do recepcji, Niall zapytał:
- Przepraszam, ta piękna pani potrzebuje pomocy.
- Zapraszam do sali nr 5. Mam chwilę to się wami zajmę- rzucił lekarz koło 40-stki.
Gdy dotarliśmy na miejsce rzekł
- Tylko pacjentka.
- Dobrze- rzucił zrezygnowany Niall.
- Nie czekaj tylko już idź. Ja ci mnóstwo czasu dzisiaj zabrałam- dorzuciłam
- Nawet nie ma mowy- zaprotestował Niall i zamknął drzwi.
- Jak się nazywasz? -spytał lekarz.
- Chelsey Levis
- Znana mistrzyni? U nas w szpitalu?
- Na to wygląda- rzuciłam bez entuzjazmu. Nigdy nie lubiłam  określenia "znana, sławna" Jestem zwykłą dziewczyną z pasją, i tyle w tym temacie.
- Zaraz sprawdzimy co z Twoją kostką- rzekł.
Zabrał mnie na salę gdzie zrobiono mi rentgen . Po około 20 minutach wróciliśmy do sali.
-Przykro mi ale pani ma złamaną kostkę. Musimy unieruchomić kość na 4 tygodnie.
-Ile? - zakrztusiłam się wodą z kubeczka jednorazowego.
- Przykro mi, ale nie możemy tego skrócić, plus trzeba jeszcze doliczyć czas rekonwalescencji
- Kurwa- cicho jęknęłam
- Naprawdę bardzo przykro mi z tego powodu. Zawołam pielęgniarkę która usztywni kość.
***
Gdy się już zapisałam na kontrol i wyszłam z sali ujrzałam zatroskanego Nialla.
- I co z nogą? - spytał
- Złamana- powiedziałam z nutką złości.
Niall przytulił mnie bardzo mocno, na pociesznie tak mi się przynajmniej zdaje.
- Dobra ja się zwijam do domu, dzięki za wszystko. Taksówka czeka na mnie pod szpitalem.
- Ja Cię odwiozę- rzucił odruchowo
- I tak i tak dużo dla mnie zrobiłeś
- To żaden problem- nalegał
- Skoro tak twierdzisz i chyba nie odpuścisz to zgadzam się- oprawiłam swoją odpowiedź w uśmiech.
- Dobrze wiedziałaś że nie odpuszczę- powiedział Niall.
Niall zaprowadził nas do swojego auta. Był to czarny Range Rover.
- Wow- rzuciłam zachwycona. Auto Nialla rozwaliło system.
- Cieszę się że Tobie się podoba- uśmiechnął się
Niall otworzył drzwi i pomógł mi wsiąść,  następnie zapiął mi pasy bezpieczeństwa. Był taki uroczy.
- Dziękuję - powiedziałam radosna
Ból powoli ustępował co pozytywnie na mnie wpływało. To wszystko dzięki lekom które podała mi pielęgniarka.
Sekundę później Niall usiadł koło mnie za kierownicą, szybko zapiął pasy i rzekł:
- To gdzie mieszkasz?
Podałam mu adres. Nie minęła minuta a my gadaliśmy, jak starzy przyjaciele. Niall co chwilę mnie rozbawiał. Ja też nie zostawałam w tyle i co chwila opowiadałam śmieszne historie z mojego życia. Podróż upłynęła naprawdę bardzo szybko. dla mnie to było jak 5 minut. chcąc przedłużyć dobre chwile, spytałam:
- Wejdziesz do środka? - zrobiłam minę smutnego pieska.
- Tobie nie odmówię- powiedział i jednocześnie chichotał z mojego wyrazu twarzy. Zupełnie jak by czekał na ten gest z mojej strony. Ruszyliśmy przez furtkę. wyglądaliśmy na zakochańców. Niall radośnie uśmiechający się i patrzący na mnie swoimi błękitnymi oczami, ja wtulona w jego tors. Gdy dotarliśmy pod drzwi, wzięłam do reki torbę która trzymał Niall. Po długich poszukiwaniach przypomniałam sobie że to Louis zamykał drzwi.
- Nie ja w to nie wierzę- fuknęłam
- Co się stało? - spytał z troską w głosie
- Ten dupek co mnie przywiózł ma klucze od mojego domu. W zasadzie  zaraz do niego wejdziemy bo tylne drzwi zawsze zostawiam otwarte. Problem jest w tym że nie chcę go już więcej widzieć. - wyrecytowałam na jednym tchu. nic nie odpowiedział. Czuł że to mnie przybija. Spojrzał na mnie pokrzepiająco.
Gdy w końcu udało mi się wejść do domu, wąskimi drzwiami z złamaną noga (co było ogromnym wyzwaniem), powiedziałam:
- Chcesz coś do picia? Kawę, gorącą czekoladę, kakao, herbatę, sok?
- Jeśli to nie kłopot to gorącą czekoladę.
- Ok to ja też się napiję czekolady- rzuciłam promiennie
- Siadaj na kanapę, Niall ja się wszystkim zajmę.
- Ja pomogę
- Serio odpocznij, zmęczony musisz być.
-Ja? Nie przesadzaj. Pomogę Ci.
Po chwili razem przygotowaliśmy czekoladę. Usiedliśmy na kanapie. Sięgnęłam po koc który leżał na pobliskim fotelu, Niall pomógł mi się przykryć. Jednak sama nie chciałam pod nim siedzieć. Poniosłam róg i gestem dłoni pokazałam żeby się przybliżył. Po chwili siedziałam wtulana w jego tors. Stwierdziłam że zacznę rozmowę:
- A właściwie Niall, to co robiłeś dzisiaj w szpitalu?
- Odbierałem ostatnie dokumenty, moja mama zmarła wczoraj.- W jego oczach momentalnie pojawiły się łzy. Szybko je otarłam palcem.
- Wiem jak się czujesz. Moi rodzice zmarli jak miałam rok. Do dziś nie wiadomo kto ich zabił. dlatego z całego serca ci współczuję.
Po chwili z moich oczu również zaczęły lecieć łzy. Tym razem Niall je delikatnie zebrał z mojej twarzy.
- Shhh Chels- szeptał delikatnie. - Jestem tu z Tobą.
- Wiem i za to Ci dziękuję.
Siedzieliśmy tak jeszcze z niecałą godzinę. Rozmowa średnio się kleiła przez moją ciekawość.
- Przepraszam za to pytanie. Naprawdę.
- Miałaś prawo wiedzieć.
Po 10 minutach rozmowa zeszła na normalny tor. Śmialiśmy się, rzucaliśmy orzeszkami. Całą ta sielankę postanowił przerwać Louis. Trzasnął drzwiami. Widząc mnie wtulonego w Nialla, mina Louisa totalnie się zmieniła, z obojętnej na wściekłą. W zasadzie nie wiem co go to obchodziło z kim spędzam wolny czas.
- Co ty tu robisz? - warknęłam zła. Również mój humor totalnie się popsuł.
Louis POV
-Cholera! - wrzasnąłem zły. Nie powinienem tak się zachować. Zupełnie mnie wtedy poniosło. Chcąc się odstresować, poniosłem wazon  i z całej siły rzuciłem go na podłogę. Powinienem do niej teraz jechać, pomóc jej. A co ja robię? Siedzę teraz w domu w którym wala się szkło. Nie no nie wrócę jak jakiś mięczak. Jednak po chwili przypomniało mi się że zapomniałem oddać jej klucze do domu. Nie czekając ani chwili dłużej chwyciłem kurtkę i wyszedłem z domu. Następnie wsiadłem do auta i pojechałem do jej domu. Zabawne. W zasadzie miałem jej powiedzieć jedną ważną rzecz i zniknąć z jej życia. Jednak tak się nie stało. Zawsze coś niszczyło mi plany. Najpierw Chels mnie spławiła, potem jej wypadek. Mam nadzieję że teraz będę miał okazję do załatwienia sprawy. Oczywiście tak kolorowo nie było.
Gdy wpadłem do jej domu ujrzałem ją z objęciach z jakimś obcym facetem. Ten widok tylko pogorszył mój zły humor.
 - Co ty tu robisz? - burknęła zła
- Przyszedłem oddać ci klucze i z Tobą pogadać, jednak widzę że już znalazłaś sobie towarzystwo.
- Co ciebie to obchodzi z kim spędzam czas!- wrzasnęła W zasadzie miała rację. Już miałem odpuścić, ale ten frajer wtrącił się w nieswoje sprawy.
- Zostaw ją- powiedział
- Zamknij swój ryj, frajerze! - krzyknąłem
- Wypieprzaj stąd - Nie ustępował
- Zostawiłeś ją na pastwę losu a teraz tu przychodzisz? Serio? Taki z ciebie bohater?- gadał jak najęty.
Nie chciałem już ich słuchać. Rzuciłem klucze w jej stronę i trzasnąłem drzwiami. Musiałem jakoś to odreagować.
________________________________________
No i mamy 3 rozdział. Dziękuję za tak liczne wyświetlenia i komentarze. ;)
Jak są jakieś błędy to przepraszam ;<
Jak się okazało Louis nie jest wcale taki słodki. Jednak niedługo poznacie jego prawdziwe oblicze .
OGŁOSZENIA:
1. Masz tt? Chcesz być informowana? Napisz w komentarzu. ;)
2. Od jutra nasze postacie będą miały tt ;) Uaktualnię tę notkę jutro.
POLECAM ŚWIETNEGO BLOGA ->
http://libby-and-marcel-fanfiction.blogspot.com/  XX

10 komentarzy od czytelników = następny rozdział ;>. Póki co mamy 9 ;)
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~`
bonus:





Zupełnie inne oblicze Louisa. ;) Aż łezka w oku się kręci ;')






HAHAHAHAHAHAHAHAAH, YEAH, TO JEST MÓJ IDOL :D




















11 komentarzy:

  1. Cudowny rozdział, masz talent literacki.

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny rozdział :D
    Ale Lou wydaje mi się za surowy

    OdpowiedzUsuń
  3. liuaeghflaeruihrvilaeruhvaelivhre ZAJEBISTE *__*

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham kocham kocham dawaj następny bo oszaleję. Błagam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Loffciam twego bloga <3 Niall jest taki słodki... Lou zbyt surowy i niepodobny do siebie, ale ta wersja jego podoba mi się :)
    A że tak spytam: kiedy następny rozdział ??
    Zapraszam na moje opowiadanie dramione - foreverdramione.blogspot.com ^^
    Mirabella ( sorry, że z anonima, ale na telefonie jestem )

    OdpowiedzUsuń
  6. Um um.już 23,ja śpiąca więc za bardzo nie chce mi się pisać,ale powiem jedno:kocham Nialla <3 i tak jakby jestem zazdrosna,bom Niall'a girl,mimo,że wiem że to tylko fanfiction. a Lou zachowuje się jakby chodził z Chels a ona go zdradzała.Lol. I ten teges,nie wiem co dalej napisać looool. Aha. Pytanie. Kto będzie prowadził konta postaci? :D i pamiętaj droga,że to JA jestem twoją fanką numer jeden,a jak nie to foch xD jak zwykle daję też mego tt: @Na_Ta_Lie_Lie i ten...lol i pozdro xD

    OdpowiedzUsuń
  7. Niesamowity rozdział :) Masz talent i to bardzo duży!!!

    OdpowiedzUsuń
  8. Swietny blog, dawaj nn<3

    OdpowiedzUsuń
  9. 10 komentarzy już jest, dawaj następny! :) Świetny blog, pozdrawiam i zapraszam do mnie xxx


    Nim zdążyłam się głębiej nad tym zastanowić, tuż przed moim nosem zatrzymał się czarny samochód, z którego wysiadła jakaś kobieta. Było ciemno, więc nie widziałam jej zbyt dokładnie. Bez słowa rzuciła w kierunku Louisa kluczyki od auta, które złapał w locie tuż przed swoim nosem.

    - Dzięki, Lottie. – powiedział do kobiety, która odpowiedziała jedynie uśmiechem i weszła do środka – Chodź, odwiozę cię do domu. – rzucił z kolei w moim kierunku, a jego głos zabrzmiał wyjątkowo miękko.
    - Ale… Ja nie mam domu… - wybąkałam totalnie bez sensu jak mazgające się dziecko.
    - To gdziekolwiek. Nie będziesz tu tak siedzieć.

    http://insomnia-fanfiction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń