środa, 11 września 2013

Rozdział 4




PRZECZYTAJ NOTKĘ POD ROZDZIAŁEM PROSZĘ X !




Chelsey POV
- Przepraszam. Powinienem siedzieć cicho. Wybaczysz? - spojrzał na mnie błagająco.
- Niall ty chyba zwariowałeś!  To ja powinnam Ci podziękować, że stanąłeś w mojej obronie. Ne przejmuj się tym dupkiem. Właściwie nawet nie wiem czemu się mnie uczepił.Zwykły psychopata i tyle. - zakończyłam pogodnie swoją wypowiedź, żeby się tak nie obwiniał. To naprawdę nie jego wina. -Naprawdę, olej go.
- Jak on Cię potraktował! Jak jakąś maskotkę! On wyżywa się na Tobie. - wow koleś jest naprawdę miły ale jak ktoś go wkurzy to potrafi nieźle nakopać.
- Shh. Skoro się wyżywa to niech się wyżywa. Mam go w dupie i tak zostanie. Naprawdę. - Stwierdziłam.
Pomiędzy nami zapanowała na chwilę spokojna cisza. I ja i Niall tego potrzebowaliśmy. Po prostu musieliśmy opanować nerwy, które kumulowały się w nas. Po krótkim czasie przerwałam tą ciszę.
- A tak w ogóle to ile masz lat? - uśmiechnęłam się. - Nie to żebym wyszła na ciekawską.
- Właściwie powinienem Ci na początku to powiedzieć.-  po czym dodał:
- 19. A ty?
- Ja też.
- Jestem pod wrażeniem. W takim wieku wygrywać tak poważne wyścigi. Naprawdę jestem pełen podziwu.
- Czekaj, ty też wiesz kim jestem?
- No w zasadzie tak- zakłopotał się lekko.
- Od samego początku kojarzyłem Twoją twarz. Kiedy czekałem na Ciebie w szpitalu, czytałem wiadomości i tam o Tobie pisało.- zaczął się tłumaczyć.
- Pieprzone media- bąknęłam - Wcale to do szczęścia nie jest mi potrzebne.
- Wcale się Tobie nie dziwie- przyznał Niall
- Co powiesz na obejrzenie jakiegoś filmu, hmm?- Szybka zmiana tematu.
- Czemu nie, a co proponujesz Chels? - poruszył śmiesznie brwiami.
- Może jakiś horror? - rzuciłam zaczepnie
- Całkiem ciekawa propozycja. A nie będzie się przypadkiem panienka bała? - kontynuował naszą nietypową rozmowę.
- Chyba sobie Horan żartujesz. - dźgnęłam go w bok. Od razu zareagował i zrobił kwaśną minę. Udawał  że go strasznie boli bo aż złapał się za to miejsce. Po jego reakcji oboje się roześmialiśmy.
- Proponuję "Oszukać przeznaczenie", co ty na to?- odpowiedziałam pewna siebie,po czym dodałam swój popisowy uśmiech.
- Wysokie progi, ale myślę że podołam zadaniu- powiedział odważnym głosem, jednocześnie przyjmując wyzwanie. Po jego odpowiedzi, wybuchliśmy śmiechem. Przy Niall'u czułam się dowartościowana, bezpieczna i przede wszystkim ważna. W jego towarzystwie czas jakby nie istniał. Normalnie druga Narnia.
To była jak dla mnie dość nowa sytuacja. Owszem babcia podobnie się zachowywała jak Nial, ale jednak babcia to rodzina. A on? Nowo poznany znajomy. Emanował taką radością do ludzi których od razu poznaje. Skąd on bierze tyle dobroci? To takie dla mnie nowe.
- No dobra- próbowałam zachować powagę. Niestety zbyt długa ilość czasu spędzona z tym pokręconym pozytywnie chłopakiem, dała się we znaki. Zaraził mnie takim optymistycznym spojrzeniem na świat. Pomimo tego że zmarła mu wczoraj matka on dalej był uśmiechnięty. Pewnie zachowuje się tak dlatego żeby mnie pocieszyć, lub to był jego sposób odreagowania tych wszystkich nerwów.
- Proponuję do tego seansu popcorn. Co  Ty na to?
- Jak na lato.- zrobił dziwną minę, i znów popadłam razem z nim w ogromny śmiech.
Poszłam do kuchni i otworzyłam mikrofalę. Włożyłam tam woreczek i cierpliwie czekałam aż popcorn będzie gotowy. Zapach bardzo szybko opanował kuchnię. Czekając na przekąskę, myślałam że wybuchnę. To nie na moje nerwy. Tyle czasu bo aż  2 minuty czekać na zwykłą kukurydzę.Mikrofala nie zdążyła "zapiszczeć" a już ją otworzyłam. Wrzuciłam szybko całą zawartość do miski. Gdy się odwróciłam wpadłam na Nialla których był czerwony jak burak ze śmiechu. Chyba widział jak wierzgam nogami z tego całego oczekiwania na jedzenie.
- Szybka i sprytna- powiedział dławiącym głosem po czym się znów roześmiał. Zrobiłam obrażoną minę.
Natychmiast przestał się śmiać.
- Oj nie gniewaj się - szepnął po czym wziął mnie na ramiona i zaniósł na kanapę. Nie wytrzymałam i zaczęłam się strasznie głośno chichotać. Aż brzuch mnie rozbolał od tych wygłupów.
- Z Tobą nie da się chyba normalnie pogadać - Ledwo zdążyłam dokończyć bo i Niall dołączył się do tego dzikiego wrzasku.
- Możliwe, możliwe - uśmiechnął się
Po zaledwie 20 minutach film totalnie przestał nas interesować. Aktualnie rzucaliśmy się popcornem. Gdy w naszych dłoniach już nic nie zostało, równocześnie rzuciliśmy się na miskę, która spokojnie stała na stoliku przed kanapą. W połowie drogi do naszego celu nasze dłonie się spotkały. Niall wykorzystał sytuację i chwycił moją dłoń. Następnie zmieniliśmy kierunek i moja ręka trafiła na tors chłopaka.. Nim się obejrzałam beztrosko leżałam na Niall'u.
-Chyba powinnam zejść- bąknęłam
- Nie puszczę Cię- wyszczerzył się Niall i wyprzedził moją wypowiedź:
- Jesteś bardzo lekka. Nawet z tym gipsem.- Splątał mocniej swoje dłonie które ułożył sobie na moich plecach żebym tylko mu nie uciekła. A ja  nigdzie nie chciałam się wybrać. Wręcz przeciwnie. Chciałam już tak leżeć do końca swojego życia.
Gdy film się skończył dochodziła godzina 21:00.
- Ja już się będę zbierał- rzucił smutno Niall
- Skoro musisz. - westchnęłam. Nie chciałam aby ten wieczór się skończył.
- Jutro zadzwonię, obiecuję - pociesznie rzucił Niall - Mam nadzieję że sobie jakoś poradzisz.
- Dam radę - zapewniłam go.
Odprowadziłam go do drzwi. Gdy je otworzyłam poczułam rześki powiew wiatru. Było dość zimno jak na lato.
- No to do zobaczenia- uśmiechnęłam się lekko, po czym dałam mu na pożegnanie buziaka w policzek.
- Dobranoc księżniczko - wyszeptał mi do ucha i mocno mnie przytulił, jednocześnie przyjmując ode mnie buziaka. Gdy już się nieco oddalił wziął moją dłoń w swoją i ucałował lekko moją rękę. Uśmiechnął się i po chwili zmierzał w kierunku swojego auta. Stałam w drzwiach dopóki nie odjechał.
Gdy zamknęłam za sobą drzwi, przekręciłam zamek w drzwiach. Kierowałam się w stronę mojego pokoju na górze bo tam zostawiłam swój telefon. Muszę poinformować babcię co się stało. Będzie się martwić jak nie zadzwonię a i tak i tak prędzej czy później dowie się co się ze mną stało. Chociażby z tych kretyńskich gazet. Po 5 minutach, wolnym tempem dotarłam do pokoju. Rzuciłam się na łóżku, kompletnie zapominając na chwilę o nodze. Nie odczułam żadnego bólu więc uznałam że to dobra oznaka bo jej bardziej nie uszkodziłam. Gdy usadowiłam się na łóżku chwyciłam telefon i zadzwoniłam do babci.
- Cześć babciu. Co u Ciebie słychać?- zaczęłam spokojnie
- Wszystko dobrze wnusiu, a u Ciebie?
- No w miarę dobrze, a co tam u Greg'a?- to jest mojej babci kot. Ma 10 lat i świetnie się trzyma.
- Siedzi u mnie na łóżku i mruczy z zadowolenia. Coś się chyba dzieje prawda? Zawsze pytasz o Greg'a kiedy próbujesz ominąć temat.- Sprytna nie ma co
- No w zasadzie mam mały problem.- powiedziałam
- Nie masz z czego opłacić domu? Przecież zawsze ci mówiłam że mogę ci pomóc- mówiła zmartwiona.
- Babciu, póki co mam pracę - rzuciłam podirytowana
- To co się stało że dzwonisz tak późno?- o cholera. Straciłam rachubę czasu.
- No bo miałam mały wypadek - stwierdziłam że nie będę owijać w bawełnę.
- Co się wnusiu stało? - powiedziała drżącym głosem. Bardzo się o mnie martwiła.
- Mam złamaną nogę- powiedziałam z goryczą w głosie.
- Jutro do Ciebie przyjadę Ci pomóc- powiedziała zdeterminowana
- Naprawdę nie musisz.- mówiłam zmieszana
- Ja dobrze wiem że w tych czterech kątach oszalejesz sama- kontynuowała. Nie ma pojęcia że poznałam dzisiaj aż 2 osoby.
- Jeśli to nie problem, to wpadnij- powiedziałam
- Wnusiu będę kończyć bo już dla mnie jest bardzo późno- ziewnęła i przeciągnęła literkę a
- Ok to do jutra- już miałam zakończyć rozmowę gdy babcia mi przerwała
- Chelsey?
- Tak?- spytałam
- Gratuluję dzisiejszego wyścigu. Jestem z Ciebie dumna.
- Dziękuję- powiedziałam i dodałam
- To ja kończę, pa
- No papa dobranoc.
No i fajnie. Jedna rozmowa za mną. Zostało mi jeszcze poinformować Jack'a że nie wpadnę na imprezę którą dla mnie przygotował. Postanowiłam napisać wiadomość:
DO: JAKE
TEMAT: Impreza
TREŚĆ: Naprawdę przepraszam, ale nie dam rady dzisiaj przyjść na imprezę. Złamałam nogę i nie mam nastroju do zabawy. Nie martw się o mnie, jutro zadzwonię. Bawcie się dobrze. Pa X
CHELS
No i kolejna sprawa z głowy. Chwilę potem mój brzuch dął o sobie znać. Byłam trochę głodna. Faktycznie zapomniałam o obiedzie. Postanowiłam zejść do kuchni
Parę minut później zeszłam na dół do kuchni. Otworzyłam lodówkę i moje przypuszczenia okazały się prawdą. Lodówka świeci pustkami. No nic trzeba iść na zakupy do pobliskiego sklepu.
Założyłam na siebie kurtkę, wzięłam portfel i klucze i wyszłam z domu. Miałam szczęście. Sklep był kilka domów dalej. Gdy doczłapałam do sklepu chwyciłam koszyk i zaczęłam po kolei  wrzucać potrzebne produkty. Chleb, mleko, płatki, sok pomarańczowy, żelki, bułki. Gdy zastanawiałam się który słoik nutelli wziąć duży czy średni. Czyjś głos doradził mi:
- Na Twoim miejscu wziąłbym większy.
Odwróciłam się i ujrzałam Louisa. No tak jak pech to po całości.
- Fajnie. To ja wezmę średni. - każde moje słowo ociekało jadem.
Kopnęłam koszyk zdrową noga i go zręcznie ominęłam. Niestety szybko nie umiem się przemieszczać o kulach. Louis zrobił jeden duży kro i stał znów koło mnie.
- Możemy pogadać? - spokojnie powiedział, drapiąc się po karku. Widać że się denerwował.
- Czego ty ode mnie chcesz? - syknęłam
- Chciałbym cię przeprosić, naprawdę. Zachowałem się jak jakiś sukinsyn.- Wow tego się po nim nie spodziewałam. Otworzyłam ze zdziwienia usta i uformowałam je w literkę "o".
 - Pewnie mi nie wybaczysz, więc ja sobie już pójdę. Cześć- rzucił przez ramię i odwrócił się ode mnie. W ostatniej chwili chwyciłam jego dłoń i ścisnęłam ją mocno.
- Okey, wybaczam- powiedziałam cicho.
Na moje słowa momentalnie się odwrócił.
- Nie rób łaski. - powiedział patrząc na swoje buty. Nie miał odwagi nawet na mnie spojrzeć.
- Wcale nie robię łaski- rzuciłam podirytowana
- Po prostu tego się nie spodziewałam. Zaskoczyłeś mnie. - z każdym słowem, ściszałam swój ton, nawet nie mam pojęcia czemu. W końcu spojrzał na mnie. Nic nie powiedział, tylko chwycił mój koszyk. Już chciał ruszyć ale szybko zareagowałam:
- Ej, czekaj. Zmieniłam zdanie. Biorę większy słoik. - uśmiechnęłam się co Lou szybko odwzajemnił.
- Zmienna jesteś- powiedział i promiennie się uśmiechnął.
- No cóż podobno wszystkie kobiety są takie- odgryzłam się i zachichotałam cicho.
- A mógłbym wiedzieć co cię tak bawi Chels?- powiedział i uniósł jedną brew do góry.
- Bo.. bo i zaczęłam się śmiać. Twoja mina był zabójcza.Wyglądałeś przezabawnie. Wręcz komicznie. - Gdy to wyrzuciłam siebie pomiędzy atakami śmiechu, znów się roześmiałam. Tym razem na cały sklep.
- Ach tak? - powiedział?
Przytaknęłam głową.
- No cóż muszę ci uwierzyć na słowo. - kiedy skończył powtórzył swoją minę i znów zaczęłam się śmiać. Tym razem dodatkowo się oplułam.
- A kto ci każe wierzyć na słowo?- wyciągnęłam telefon i zrobiłam nam zdjęcie.
Louis POV
W duchu skakałem jak dziecko że mi wybaczyła, jednak każda sytuacja ma drugą stronę medalu.
Niestety w tym wypadku złą stronę. Miałem tylko powiedzieć jej prawdę,  której nie wiedziała. I to wszystko. Miałem się do niej początkowo nie przywiązywać. Bo wiedziałem że wtedy to będzie trudniejsze. Dla mnie bo z każdym dniem coraz trudniej będzie mi powiedzieć to co mam do powiedzenia i dla niej bo będzie myślała że ja specjalnie ją oszukiwałem. Z kolei teraz jej tego nie powiem. Bo mi nie uwierzy.
Mam nadzieję że nie uda mi się do niej bardzo przywiązać. Jednak czuję że powoli wpadam w pułapkę. Jedno jest pewne. I mnie to zrani i ją to zrani.



________________________________________________________
RAMTAMATAMATAM
Brakowało 1 komentarza, ale no cóż dodaję dla moich kochanych czytelniczek. xxx
Dziękuję za każdy komentarz, z całego serducha. ;)
#ILSM
No cóż jeśli chodzi  o tt postaci, niestety mamy małe usterki. Niedługo konta się pojawią ;)
Rozdział nie jest sprawdzony, za błędy przepraszam ;< Drobne poprawki zrobię już jutro, bo dziś już padam z nóg.

UWAGA! NASTĘPNY ROZDZIAŁ POJAWI SIĘ JEŚLI BĘDZIE 10 KOMENTARZY OD CZYTELNIKÓW. BEZWZGLĘDNIE. PO PROSTU CHCĘ WIEDZIEĆ CZY JEST SENS PISANIA DALEJ.
 

Jeśli doczytałaś do tego zdania bardzo dziękuję za poświęcony czas ;)

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
BONUS xx






HAHAHAHAHAHAHAHAHAAH ;D 






Mina Louisa, mniej więcej  wyglądała tak.
Nie dziwię się Chels czemu tak dziko śmiała się w sklepie.
Na jej miejscu na podłodze bym leżała. :D








Nasz kochany Lou chyba nigdy nie dorośnie ;)








11 komentarzy:

  1. HeeeeeeeeeeeeeLOU. Rozdział jak zwykle prze :D Niall jest taki słitaśny że ojej xD a Louis... Ciekawe co to za tajemnica. Zżera mnie to od środka. I ten... Chelsey wariatka :P
    No nie napiszę ci za wiele,bo pomysłu nie mam. Twittera też nie muszę dawać bo chyba znasz lulz XD więc pozdrawiam i czekam,najwyżej sama nabiję te komentarze :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ooooo słodko że lou ją przeprosił :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Jaakiee sweet !;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajnie, że się pogodzili:D Mina Lou - bezcenna xd

    OdpowiedzUsuń
  5. Jednak lou nie jest taki wredny jak myślałam :)
    Słodkie to było że ją przeprosił
    Czekam na nn :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Niall przesłodki! A Louis... Mmm... Tajemniczy i cudny jednocześnie. Taki awwww *.* Mam pewne przeczucia co do tej tajemnicy ale jednak chcę się upewnić. Tak na 100% ;)
    Czekam na następny!
    Nika

    OdpowiedzUsuń
  7. Super rozdział!
    Niall *.*
    Awwww...
    I Louis ^.^
    AHAHAHAHHAHAH BONUS ;D
    Czekam na następny z niecierpliwością.
    Milka (z innego konta)
    xx
    Ps zapraszam także do siebie:
    escape-from-reality-milka.blogspot.com
    Niebawem być może pojawi się nowy rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  8. Zaczepisty rozdział i blog.^^
    Dopiero co go znalazłam a już mogę stwierdzić że masz talent.:**
    Niall jak zwykle słodki.*_*
    Louis i ta tajemnica.:)
    Czekam na następny rozdział.^^

    Życzę weny.♥

    OdpowiedzUsuń
  9. NO KURNA JA CHCĘ ROZDZIAŁ!dodasz?

    OdpowiedzUsuń