Pewnie macie mnie za jakąś dziwkę. Że kiedy jeden chłopak nie mógł ze mną zostać to ja dziwnym trafem wpadałam na drugiego. Jak na ironię losu, no nie? Ale Was zdziwię. Mnie to totalnie nie interesuje. Nigdy nic nie planuje. Zawsze wszystko robię tylko wtedy kiedy trzeba.Taka jest natura upartych i zarazem leniwych ludzi. Więc jeśli mi uwierzycie że spotkanie z Lou było nie planowane, to się cieszę. Jeśli nie- to trudno. Prawdę wiedzą Ci co powinni. Po prostu ja żyję chwilą.
Dopiero w tym momencie poczułam że jeśli naprawdę się chce z Louisem dogadać to można to osiągnąć.
Przez cały pobyt w sklepie zachowywaliśmy się jak rodzeństwo. Można nawet powiedzieć że zbliżyliśmy się do siebie. Przez niecałe 10 minut Louis zdążył się dowiedzieć między innymi jak bardzo nie lubię pomidorów i co jestem w stanie zrobić żeby tylko kupić czekoladę.Gdy zbieraliśmy produkty do torby. Przypomniało mi się że zapomniałam kupić papierosów.
- Jak zwykle zapomniałam czegoś kupić.
- No ciekawe czego.- zaśmiał się - Wykupiłaś pół sklepu i jeszcze ci mało? Dobrze wiem że pewnie chodzi o coś mało ważnego. Chodź idziemy. - uśmiechnął się, a ja w tamtym momencie czułam jak coś mi podmywa umysł. Przez chwilę stałam jak zahipnotyzowana. Jednak wiadro lodowatej wody szybko się na mnie wylało i momentalnie otrzeźwiałam .Niestety mózg dał o sobie znać, że brakuje mu nikotyny.
Za wszelką cenę nie chciałam psuć tej chwili. No nic jakoś dam radę. Albo najzwyczajniej w świecie Louis pozwoli mi chociaż na chwilę zapomnieć co tym cholernym nawyku.
Przykleiłam do swojej twarzy uśmiech i wyszliśmy z sklepu.
Całą drogę do mojego domu przegadaliśmy o głupotach. Ciemność która nas otaczała powoli dawała się w znaki. Ludzie którzy mieszkali w swoich domach powoli zaczęli gasić światła. Nie ma co się dziwić Jest grubo po 21:00. W końcu nie wszyscy mają wolne w wakacje. W bardzo krótkim czasie naszą drogę oświetlały już tylko uliczne latarnie.
- No cóż skoro tak sobie gadamy to może powiesz mi coś więcej o sobie?- zapytał
Z niedowierzaniem pokręciłam głową.
- Śmieszny jesteś- parsknęłam śmiechem
- No co póki co wiem że nazywasz się Chelsey Levis. Bierzesz udział w wyścigach konnych i jesteś zajebista w tym co robisz. A no i kochasz czekoladę i nienawidzisz pomidorów. Jesteś ogromnym łakomczuchem i tam parę innych pierdół.
Zrobiłam śmieszną minę bo Louis z śmiechu upuścił torbę z zakupami i wszystko się wysypało. Złapał się za brzuch i chichotał jak niewinne dziecko. Próbował resztką sił się uspokoić co mu nie do końca wyszło bo potknął się o swoje nogi i upadł na pobliski trawnik. Próbowałam zachować przez ten cały czas pełną powagę i nawet dobrze mi szło. Ale ta epicka gleba zaważyła o moim losie i razem z nim wpadłam w dziki szał śmiania się. W dzisiejsze popołudnie totalnie mi odbiło. I tak ciągnęłam do późnego wieczora. Byłam w takim stanie jak bym coś brała. Naprawdę. Sama sobie się dziwiłam. Zazwyczaj byłam pesymistycznie nastawiona do życia a tu proszę 2 facetów którzy swoim zachowaniem przypominali 4 latków, odmieniło moje życie. Byc może na lepsze.
Pomogłam Louisowi pozbierać się z ziemi i gdy już wszystko zostało opanowane. Zaczęłam przerwany temat:
- To chyba Ty powinieneś mi cokolwiek o sobie powiedzieć. Na razie wiem jak się nazywasz.
- Jak zaprosisz mnie do domu to wszystkiego się dowiesz- uśmiechnął się a ja odwzajemniłam uśmiech
- No w sumie czemu nie - rzuciłam
Chwilę potem dotarliśmy do mojego domu.
Duże, ciemne drzwi bez najmniejszego oporu się otworzyły. Kiedy weszliśmy od razu można było zauważyć mój salon. Duże brzoskwiniowe ściany idealnie komponowały się z ciemną sofą. Po jednej stornie było na całą ścianę okno a po przeciwnej znajdowała się średnia biblioteczka. Na przeciwko kanapy był umieszczony na ścianie telewizor. Za sofą natomiast stała ogromna wieża. Do tego w koncie stał kominek który pokuśtykałam rozpalić. Wszystko byłoby pięknie gdyby nie okropny bałagan, o którym totalnie zapomniałam. Porozrzucany popcorn i rozwalony koloru czekoladowego koc leżał na samym środku, puchatego białego dywanu.
- Najmocniej przepraszam za ten bałagan. Zaraz go posprzątam -powiedziałam speszona
- Nic nie szkodzi. Każdy ma bałagan w swoim domu- swoją odpowiedź oprawił w uroczy, pocieszający uśmiech. Gdy się uporałam z kocem i popcornem i przy małej pomocy Louisa rozpaliłam kominek, (bo przy tym już uparł się abym pozwoliła sobie pomóc) powiedziałam:
- No dobra. Zanim zacznę przesłuchanie to ja rozpakuję swoje zakupy.
- Pomogę- jak na dżentelmena przystało przyjął swoje zadanie
- Tylko nie zgub się w szafkach- rzuciłam zaczepnie. Nie chciałam już go irytować swoim upartym zachowaniem.
- Wątpisz we mnie?
- Ależ skąd - powiedziała niewinnym głosikiem
- Ej, Chels gdzie schować czekoladę? A nie w zasadzie to ci nie powiem. Prędko jej wtedy nie znajdziesz.
- Tylko spróbuj- zagroziłam. Rzuciłam się na rękę Louisa i próbowałam wyrwać tabliczkę czekolady z jego dużych dłoni. Niestety nie było to łatwe zadanie. Lou ma długie ręce a ja nie jestem specjalnie wyrośnięta.
- To nie jest fair.- powiedziałam oburzona
- Nic nie jest w życiu fair. Wszystkie chwyty dozwolone, shawty.
- Ach tak?
- Mhmm.- zamruczał niepewnie.
- No to fajnie- powiedziałam i zaczęłam go łaskotać, łudząc się że to zadziała. Jak się później okazało to był świetny pomysł. Louis przez pewien czas upierał się że go to nie rusza ale, po pewnym czasie nie mógł ukrywać śmiechu i zaczął się niespokojnie wiercić. Gdy odzyskałam swoją miłość rzuciłam się na łóżko.
- No to Tommo powiedz coś o sobie.- westchnęłam. Nie byłam pewna czy chcę znać prawdę. Nic o nim nie wiedziałam. A co jeśli prowadzi "nielegalne życie"? Co jeśli coś bierze?
- Tommo? - podniósł brew z zdziwienia. Usiadł obok mnie i ściągnął swoją jeansową kurtkę.
-No to Tom..- nie dokończyłam swojej wypowiedzi. Kopara mi opadła. Właśnie wtedy ujrzałam jego tatuaże.
- Wow ale świetne dziary.- oczy błyszczały mi się z zdumienia. Co jak co ale on ma charakter.
- Dzięki. To nie są wszystkie ale można te zaliczyć do najlepszych. - powiedział
Na jego prawej ręce na 1-szy rzut oka można było zauważyć sznur i ptaka.
Az mnie korciło żeby je dotknąć, co zauważył Louis.
- Nie wstydź się. Przecież możesz ich dotknąć, nie gryzą- uśmiechnął się a ja spłonęłam jak jakiś burak. Serio? Aż tak to było widać? Drugi raz nie musiał powtarzać. Moje place delikatnie przejechały po jego nadgarstku i ręce. Chciałam czuć jego skórę pod placami. Czerpałam z tego dotyku ogromną satysfakcję. Oczarowana patrzyłam na jego ciało. Jego odkryte ramiona i ręce wyglądały genialnie. Może to dziwne ale poczułam dzikie pożądanie na kilka sekund.
- No więc widzisz już trochę więcej o mnie wiesz- powiedział rozbawiony całą sytuacją.
Jeszcze chwile karmiłam swoje oczy tym widokiem. Ciszę przerwał Louis.
- To może pozadawajmy sobie nawzajem pytania , ale jest jedna zasada: na każde pytanie trzeba udzielić odpowiedzi. Co ty na to?
- Brzmi ciekawie więc czemu nie, ale ja zaczynam. - powiedziałam żwawo
- Za to że straciłem swoją dumę przez Twoje łaskotki to pozwól że ja zacznę.
- Ej no- zaczęłam ale Lou mi przerwał
- Ilu miałaś chłopaków?- łoho z grubej rury zaczyna
- 3- stwierdziłam zgodnie z prawdą. Jednak żaden z nich nie był prawdziwą miłością.
- Czyli aktualnie jesteś wolna?
- Tak.- odpowiedziałam spokojnie
- Zdaję sobie z tego sprawę- uśmiechnął się
- Jesteś dziewicą?- poruszył znacząco brwiami. Widać że jest bezpośredni
- A jak myślisz?- rzuciłam zaczepnie
- Nie wiem co mam myśleć więc czekam na odpowiedź- cieszył się i czerpał satysfakcję z tego jak mnie peszy.
- Nie nie jestem.- powiedziałam czystą prawdę.
Zrobił zdziwioną minę, po czym dodał:
- Na taką nie wyglądasz.
- Wiem, ale do grzecznych dziewczynek raczej nie należę - cicho wypuściłam powietrze, próbując wyrzucić z głowy, ostatnie lata mojego życia. Niestety jak na złość wszystkie wspomnienia wrócił niczym bumerang
To takie nierealne. Najzabawniejsze w tym wszystkim jest to że do osiągnięcia pełnoletności mieszkałam pod jednym dachem z babcią, która o niczym nie wiedziała. Najbardziej bolesny jest fakt że ona uważa mnie za chodzący ideał. A to nigdy nie była prawda.
- Oookej -powiedział, zaskoczyłam go chyba tą odpowiedzią
- To skoro powiadasz że nie jesteś grzeczna to pochwal się co narozrabiałaś. Mi możesz zaufać. -powiedział spokojnym głosem. Chyba martwił się, że narobiłam głupot.
-Serio chcesz wiedzieć? -powiedziałam z grymasem na twarzy.
Pokiwał głową po czym swoją ręką "powiedział" żebym kontynuowała.
- No cóż od czego by tu zacząć...
W wieku 16 lat w garażu zrobiłam sobie tatuaż.
Lou uformował swoje usta w literkę o. Kontynuowałam dalej.
W wieku 17 lat zaczęłam palić papierosy. To właśnie tego zapomniałam kupić dzisiaj w sklepie. Rany czułam się jak na spowiedzi. Wszystkie moje występki podliczane. Łzy powoli cisnęły się do moich oczu ale kontynuowałam dalej.
- Alkohol, różne inne dziwne używki.
Przerwałam na chwilę. Musiałam pozbierać myśli.
- Nielegalne wyścigi...Czuje jakbym powoli staczała się na dno. Ale tak to jest kiedy twoich rodziców nie ma przy Tobie kiedy dorastasz. Nie było ich wtedy kiedy kiedy potrzebowałam ich najbardziej. Nie było pomimo tego że to nie była ich wina.
Łzy powoli zaczęły tworzyć ścieżkę na moim policzku. Louis przysunął się bliżej mnie i mocno mnie przytulił.
- Już nie chcę nic wiedzieć. Starczy mi tyle.
- Pokazałam się od chujowej strony- bąknęłam z goryczą w głosie
- Wcale nie. Po postu opowiedziałaś cześć swojego dzieciństwa. Niepotrzebnie naciskałem. Przepraszam.
- To nie Twoja wina. Skąd miałeś wiedzieć, że mam idealne życie? Nie obwiniaj się....
Zanim zdążył cokolwiek powiedzieć szybko zmieniłam temat:
- To teraz ja mogę popytać?
- Przyjmuję wyzwanie- zaczął pocierać swoje dłonie jedna o drugą
- Ile miałeś dziewczyn?
- Dużo, aż za dużo- powiedział obojętnym tonem. Chyba nie lubi o tym gadać
- Okey. To ile masz tatuaży?
- Szczerze? Po 10-tym przestałem liczyć- uśmiechnął się
- Czym się zajmujesz?
- Jestem Tatuażystą. - powiedział z dumą w głosie. To była jego pasja. Jego błękitne tęczówki nabrały głęboki odcień błękitu. Po chwili dodał:
- Ale też znam się trochę masowaniu pleców. Moja mama jest masażystką i mnie trochę podszkoliła- wyszczerzył swoje zęby.
- Wow ale zajebiście. A zrobisz mi kiedyś?- zapytałam mając nadzieję że się zgodzi.
- Masaż czy tatuaż? - uniósł brew w rozbawieniu.
- Chodziło mi o tatuaż, ale może kiedyś i masaż- uśmiechnęłam się.
- Zależy gdzie, ten tatuaż- uśmiechnął się i poruszył śmiesznie brwiami.
- Spokojnie, planuje na nadgarstku.- i nagle spaliłam marzenia Lou. Biedny myślał że ja sobie tyłek wytatuuję.
- Miałam w planach wytatuować coś podobnego do twojego sznura.- kontynuowałam
- Wiesz ma to głęboki sens. Że każdy problem da się rozwiązać. Rozumiesz?- Spojrzał na mnie swoimi oczyma i pokiwał głową że rozumie.
- Skąd mnie znasz?
- Hmm.. Pare razy byłem na Twoich wyścigach i tam o Tobie mówili. można to tak ująć
- No dobra.- w myślach trzęsłam się jak galareta bo o najważniejsze nie spytałam. Raz kozie śmierć
- Powiesz o co chodziło w tym wszystkim w stajni?
- Wiedziałem że jesteś dobra. Więc poszedłem na nielegalne zakłady, założyłem się i wygrałaś. Chciałem Cię trochę zmotywować.
Kamień spał mi z serca. Byłam prawie pewna że się wkurwi. No cóż mam szczęście. Z zamyśleń wyrwał mnie głos Louisa:
- Chels. Mogę coś się Ciebie spytać? Właściwie to nie pytanie a prośba.- zaczął niepewnie.
- No jasne, śmiało- uśmiechnęłam się. W duchu jednak zaczęłam lekko panikować. Co on może ode mnie chcieć?
- Obiecaj mi że rzucisz złe nawyki. Żadnych fajek, nielegalnych zawodów... - nie dokończył bo mu przerwałam
- To nie takie łatwe.- mój radosny nastój szybko zmienił się w pochmurny.
- Ale Chels, to dla Twojego dobra.- intensywnie patrzył w moje oczy. Nie mogłam mu odmówić. Nie czułam się na siłach. Te oczy rozwalały mój tok myślenia. Pomimo tego ze jestem uparta jak osioł.
- Niczego nie obiecuję, ale mogę spróbować- powiedziałam i uśmiechnęłam się
Louis od razu się wyszczerzył w uśmiechu
- Na pewno dasz radę- złapał mnie za nadgarstki. Poczułam ból. Tommo nie wiedział wszystkiego. Moja mina wyrażała grymas.
-Co się dzieje?- rozluźnił uścisk i ujrzał świeże rany. Jego źrenice totalnie się powiększyły.
Wyszarpałam swoje nadgarstki z z rak Lou i szybko je zakryłam bluzą.
- Już nigdy więcej tego nie zrobisz- powiedział to chyba do siebie. - Wstał i zaczął chodzić po salonie i kuchni zbierając do dłoni różne ostre przedmioty. Pech chciał że paczkę żyletek zostawiłam w szufladzie w kuchni do której zajrzał chłopak. Chwycił pudełeczko i spiorunował mnie wzrokiem. Wpadł w totalny szał.
- Co. To . Do. Cholery. Jest?! - wysyczał przez zaciśnięte zęby. Zaczęłam się go bac.
Nie odpowiedziałam. Ukryłam w dłoniach swoją twarz. Byle tylko nie zobaczyć wkurwionego chłopaka.
Podejrzewam że zrozumiał że za ostro mnie potraktował. Podszedł bliżej, ale ja instynktownie się odsunęłam.
- Musisz z tym skończyć, bo się wykończysz. -szepnął. Miał rację.
Poszłam na chwilę do łazienki. Otworzyłam szafkę z której wywaliłam wszystkie żyletki, noże, nożyczki. Za mną stał przerażony chłopak. Chyba był w ogromnym szoku, że tak młoda dziewczyna niszczy swoje życie.Chwyciłam wszystkie przedmioty, które udało mi się nazbierać i wrzuciłam do foliowej reklamówki.
- Proszę - wystawiłam w jego stronę siatkę, którą chwycił. Szybko pobiegł na dół schodami. Usłyszałam trzask drzwi. Po chwili znów usłyszałam trzask. Czyli jednak mnie nie zostawił. Zależało mu na mnie. Podszedł do mnie i powiedział:
- Czas na zmiany. Co ty na to?
- Zawsze można spróbować. - powiedziałam bez entuzjazmu
Lou wziął mnie na ręce i zapytał
- Gdzie masz sypialnie?
- Na przeciwko - powiedziałam zmieszana. Jaki on znowu ma pomysł?
Zwinnie biodrem otworzył drzwi i położył mnie na ogromnym łóżku. Pastelowo różowe ściany był lekko oświetlone lampkami, które wisiały na ścianie. Szafa stała koło dużego lustra. Na stoliku w pobliżu łózka był położony laptop. Kabel od jego ładowarki walał się po całej podłodze, wyłożonej ciemnymi panelami. Rolety jak zwykle nie były zasunięte, co zauważył Tommo.
- Swoją drogą, pamiętaj o Tym żeby zasuwać rolety i zamykać drzwi. Serio. dobrze ci radzę- popatrzył na mnie skupiony.
- Postaram się. - rzuciłam
Po chwili łóżku ugięło się pod chłopaka ciężarem. Położył się obok mnie. Przysunął mnie bliżej siebie i rzekł.
- Czas na odpoczynek. Późno już jest... Jutro wielki dzień Cię czeka.
- Mhhh. -szepnęłam - Tak wielki dzień.
Po chwili odpłynęłam w krainę morfeusza.
***
Rano obudziło mnie skrzypnięcie drzwi. Otworzyłam zaspane oczy i się przeciągnęłam. Byłam pewna że to Tommo sprawka. Jednak on spał jak mały dzieciak wtulony w moje ciało. Jaki on jest słodki kiedy śpi.Podniosłam wystraszona głowę. Bałam się że to jakiś złodziej.
- Cześ wnuczko. Postanowiłam wcześniej przyjechać.
Czyli to nie złodziej, tylko świetnie wyczuwająca nieodpowiednią porę babcia.
- Kurwa- jęknęłam
- Cześć babciu. - powiedziałam miłym głosem.
Moje słowa chyba obudziły Tommo bo też po chwili się obudził
- Chels strasznie kopiesz w nocy - jęknął i złapał się za łydkę. Szturchnęłam go w bok. Po chwili spojrzał na mnie zmęczonym wzrokiem. Widział ze byłam skupiona na obiekcie przede mną, więc postanowił się odwrócić.
- Co się stało? - spytał. Jego mina szybko się zmieniła z zaspanej na przytomną.
- Dzień dobry- powiedział zmieszany
- Witam.- powiedziała przyjemnie.
- Jaka cudowna z Was para- powiedziała wesoło.
- Tak to prawda. - wtrącił się radosny Tommo. Szybko zmroziłam wzrok i popatrzyłam na Lou. Chłopak objął mnie i pocałował w policzek.
- To ja może dla Was zrobię śniadanie- uśmiechnęła się
- Zaraz będziemy na dole- przykleiłam sztuczny uśmiech do twarzy.
- Kiedyś Cię za to zabiję - mruknęłam kiedy babcia zdążyła wyjść z pokoju.
- Chyba nie będzie aż tak źle- zaśmiał się.
_________________________________________________
No to 5 rozdział za nami. Jakie wrażenia? ;)
Dziękuję za tak liczne komentarze i wyświetlenia.
Jesteście boscy x
OGŁOSZENIA:
1. Postacie mają tt ;)
Jednak nie bierzcie do siebie niektórych i tweetów bo często są tam różne dziwne rzeczy :D
2. DZIĘKUJĘ WSZYSTKIM OSOBOM ZA TO ŻE POŚWIĘCAJĄ SWÓJ CZAS ZA CZYTANIE/KOMENTOWANIE/PROWADZENIE KONT NA TT ;)
3. Jeśli są błędy to przepraszam ;<
4. Zostawcie po sobie jakiś ślad. ;) Każdy komentarz mnie motywuje do pracy i cieszy ;)
5 NASTĘPNY ROZDZIAŁ POJAWI SIĘ JAK BĘDZIE 10 KOMENTARZY OD CZYTELNIKÓW. X
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
BONUS ;)
POLECANE BLOGI:
http://the-two-burning-heart.blogspot.com/
&
http://fast-official-fanfiction.blogspot.com/?m=1
http://the-two-burning-heart.blogspot.com/
&
http://fast-official-fanfiction.blogspot.com/?m=1
Haha najlepsza była końcówka xd Czekam nn
OdpowiedzUsuńKDHKASHDKUHDKHDA *__*
OdpowiedzUsuńBOSKI ROZDZIAŁ :D
TOMMO DAJE SIĘ LUBIĆ.
MOJA BABCIA JAK MNIE ZOBACZYŁA Z CHŁOPAKIEM TO WYWALIŁA GO PRZEZ DRZWI KUCHENNE, A NIE ŚNIADANIEM URACZYŁA XD
HAHA "RÓŻNE DZIWNE RZECZY" NA KONTACH TT.
MASZ NA MYŚLI CYYYYCKI? ;D
KOCHAM WAS MISIAKI! XX
CZEKAM NA NEXT'A <3
Rozdział ... normalnie brak mi słów po prostu genialny ;P
OdpowiedzUsuńNie no końcówką to mnie rozwaliłaś ;D
Czekam na next ;*
Rozdział genialny.:)
OdpowiedzUsuńKońcówka była rewelacyjna.xD
Czekam na następny rozdział.
Życze weny.
co tu dużo mówić... zarąbiste <33
OdpowiedzUsuńAAAAAAA!!!!!!!!!!!!!!! Tyle w tym temacie :D
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńRozdział bardzo fajny, ale często zjadasz przecinki. I tak, wiem, że to tylko literówka przez pisanie w pośpiechu, ale "ludzie w sowich domach" na początku rozdziału powalili mnie na łopatki :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło :) xxx
----------------------------
http://insomnia-fanfiction.blogspot.com/
Jeśli chodzi o sowy to już ten fail poprawiłam. xD
UsuńTak to prawda, zapominam o przecinkach. Na swoje usprawiedliwienie, mam tylko to że od zawsze mam z tym problemy. Staram się naprawiać swoje roztargnienie. ;) Ale dziękuję że zwróciłaś na to uwagę x
Kiedy rozdział? :) niestety nie napiszę co budującego komentarza bo coś mi tnie ale chcę ten rozdział więc nabijam komentarze :)
OdpowiedzUsuńSuper rozdział. Czekam na next
OdpowiedzUsuńKocham tego bloga kiedy nn
OdpowiedzUsuń